Standardowo moja droga do pracy przebiega następująco. Idę 800 metrów na stację kolejową, przejeżdżam pociągiem dwa przystanki, po czym na rowerze, który trzymam na parkingu przy stacji docelowej, jadę 1,7 kilometra do Centrum Szkoleniowego, w którym jest biuro, w którym pracuję.
Mógłbym jeździć prosto z domu rowerem, nawet tak robiłem przez pierwsze dwa miesiące, ale o ile rano to fajna sprawa, świetna na pobudzenie krążenia, o tyle po południu, ze względu na mocne pofalowanie terenu miasta i wiatry, które z jakiegoś powodu lubią wiać późnym popołudniem, po prostu mi się już nie chce. Firma zwraca pieniądze za dojazd, co w Japonii jest standardową praktyką, więc nic nie tracę. A w pociągu można sobie ludzi poobserwować i jest ciekawiej niż jazda ulicą wzdłuż sznuru samochodów.
Spod dworca można dojechać do fabryki darmowym autobusem firmowym. Moje biuro w jest oddalone od tej fabryki o dodatkowe pięć minut piechotą. Autobus jeździ tylko szerszymi ulicami, więc trochę naokoło, poza tym światła itp., więc dojazd trochę trwa. Nawet idąc z dworca na piechotę jestem w biurze szybciej, a na rowerze to już w ogóle całe 20 minut do przodu. Przy okazji odrobiny ruchu można zażyć. Z autobusu korzystam więc tylko w dni deszczowe. Jazda na rowerze w deszczu jest średnio przyjemna, a jazda z parasolką w ręku jest nielegalna i od kilku lat zaczęto to prawo twardo egzekwować. Jazda w pelerynie przeciwdeszczowej przy 30 stopniach też mi się nie uśmiecha.
No więc jadę czasem autobusem, co nie byłoby niczym wartym odnotowania, gdyby nie sposób, w jaki oni tu wysiadają ze z tego autobusu. W Polsce to generalnie jest na zasadzie, kto pierwszy wstanie, ewentualnie panie przodem, ale bez wyraźnych zasad. A tutaj?
Ludzie wysiadają po kolei, zaczynając od przodu. Dwie osoby z prawej, po nich dwie osoby z lewej, następnie dwie osoby z foteli za nimi, i tak dalej. Najwyraźniej nie jest ustalone, czy strona prawa ma pierwszeństwo nad lewą, czy odwrotnie, tu najwyraźniej działa zasada kto się pierwszy zdecyduje. Ale to, że najpierw wysiadają osoby siedzące przed, jest sztywnym i oczywistym dla wszystkich prawem. W tym autobusie, którym jeździmy, oprócz par foteli po obu stronach korytarza są jeszcze składane fotele na środku, dzięki czemu w razie czego w każdym rzędzie może usiąść 5 osób. No i te osoby ze środka też grzecznie czekają, aż wszystkie fotele przed nimi opustoszeją. Czyli do przodu idzie osoba ze środka, potem dwie osoby z jednego boku, dwie z drugiego i dopiero kolejna osoba ze środka i tak dalej.
Wszystko przebiega niesamowicie płynnie i sprawnie. Naturalny porządek, typowy dla Japonii, nie powinien już zaskakiwać, ale jednak wciąż robi wrażenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz