Przy tej okazji kilka informacji dotyczących tutejszej szkoły.
Dzieci, nawet w pierwszej klasie, nie chodzą do szkoły z rodzicami. Nie wynika to bynajmniej z żadnego zakazu, tylko ze zwyczaju. W większości szkół funkcjonuje tzw. „grupowe chodzenie do szkoły”. Maluchy z tej samej okolicy zbierają się najpierw w jakimś ustalonym miejscu, np. na pobliskim placu zabaw. O określonej godzinie najstarsze z dzieci w grupie nakazuje im się ustawić i wspólnie wyruszają do szkoły. W ten sposób od najmłodszych lat uczą się odpowiedzialności i działania w grupie.
Wszystkie klasy rozpoczynają zajęcia o tej samej godzinie. Kończą już o różnych porach, więc wracać ze szkoły dzieci muszą samodzielnie. Najczęściej jednak łączą się w grupy z tej samej okolicy. Japonia jest krajem bardzo bezpiecznym, ale sporo w niej dziwaków i zboczeńców, dlatego standardowym wyposażeniem każdego dziecka jest brzęczyk przyczepiany do tornistra. W gimanazjach i liceach obowiązują mundurki. W szkołach podstawowych decyduje o tym dyrekcja danej placówki. Jednak nawet jeśli nie ma mundurkow, dzieci chodzą do szkoły i wracają z niej w ustalonych przez szkołę, najczęściej żółtych, czapkach z daszkiem (chłopcy) i kapelusikach (dziewczynki). Dzięki temu są lepiej widoczni z daleka. Przy co bardziej ruchliwych skrzyżowaniach w pobliżu szkoły rano pojawiają się umundurowani pracownicy odpowiedzialni za pomoc przy przechodzeniu przez jezdnię.
Jednocześnie wzdłuż ulic prowadzących z miejsc zbiórek do szkoły stawiane są znaki przypominające, że to „droga do szkoły” i proszące kierowców o uwagę.
Któregoś dnia byłem świadkiem, jak pod jeden z domów w sąsiedztwie podjechał autobusik z przedszkola. Z domu wychodzi, w towarzystwie matki, para maluchów w mundurkach i białych kapelusikach. Drzwi mikrobusa otwierają się. Maluchy kłaniają się głęboko, po czym, obaj jednocześnie, głośno i wyraźnie, witają się z pasażerami: „Dzień dobry, Panie Nauczycielu! Dzień dobry wszystkim!”. Na to z wnętrza chór dziecięcych głosików odpowiada zgodnie „Dzień dobry!”. Słodkie maluchy mnie rozczuliły, ale jednocześnie jest to przykład tego, jak od małego wpaja się ludziom dobre maniery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz