Kuchnia w Japonii nie różni się aż tak bardzo od
tej na Zachodzie. Ogólnie to większość rozwiązań, będących w standardzie w
Japonii można też mieć w Polsce, choć trzeba się czasem mocno naszukać, albo
zapłacić dużo pieniędzy.
W mieszkaniach dwupokojowych, takich jak moje,
lub większych, kuchnie są na ogół budowane jako aneks w salonie. W małych
jednopokojowych kawalerkach taki aneks bywa instalowany w przedpokoju.
Pierwsze co się rzuca w oczy w kuchni to duży,
jednokomorowy zlew. Jest naprawdę spory, szeroki i głęboki, co pozwala bez
problemu manewrować nawet dużym garnkiem. Wyposażony jest w koszyk na płyn do
mycia naczyń, gąbki, mydło i inny sprzęt, który dzięki temu nie wala się po kuchennym
blacie.
W dole zlewu jest duży otwór odpływowy, zabezpieczony bardzo drobną
siatką. Dzięki temu nie grozi nam zapchanie rur. Oprócz tej siatki za grosze
można kupić dodatkowe nakładane siateczki, które wyłapują wszelkie resztki
jedzenia, a które wieczorem łatwo jest zdjąć i wyrzucić do śmieci. Wtedy odpada
żmudne czyszczenie.
Kran ma, podobnie jak w łazience, wyciąganą
końcówkę z możliwością przełączania ze skupionego strumienia na prysznicowy.
Czasem się to przydaje, a pamiętam jak w Polsce pani, która pomagała nam
urządzić kuchnię, bardzo nieudolnie zresztą, popatrzyła na mnie jak na wariata,
kiedy powiedziałem, że chcę taką przełączaną baterię.
W moim mieszkaniu zlew tworzy jedność z blatem,
który też jest blaszany, co też jest wygodne, bo łatwo się wyciera. Idąc dalej
wzdłuż króciutkiego blatu, dochodzimy do kuchenki, która jest zupełnie inna niż
to, co można zobaczyć w Polsce.
Zamiast płaskiego blatu z palnikami, standardem
tutaj jest wysokie na niecałe dwadzieścia centymetrów urządzenie z dwoma dużymi palnikami,
„standardowym” i „mocnym”, oraz czymś, co tutaj nazywa się „grill”, ale tak
naprawdę jest miniaturowym piekarnikiem. Do pieczenia ryby. Ewentualnie czegoś
innego, pod warunkiem że jest małe i płaskie. O pieczeniu pizzy czy
kontynuowaniu zaczętych w Polsce eksperymentów z domowym pieczywem niestety
musiałem zapomnieć. Kuchenkę stawia się na przeznaczonej do tego szafce, która
jest niższa od reszty zabudowy właśnie o te kilkanaście centymetrów.
Pełnowymiarowy piekarnik to niezwykła rzadkość w
japońskich mieszkaniach. Na pytanie dlaczego, usłyszałem odpowiedź, że nie ma
na niego miejsca. No cóż, w Polsce wychowałem się w mieszkaniu z jeszcze
mniejszą kuchnią, w której przebywanie dwóch osób naraz groziło katastrofą, a jednak
był w niej piekarnik. Ale, pada drugi argument, w Japonii potrzeba więcej
miejsca na naczynia. No i tu już się muszę, niestety, zgodzić. W Polsce ogólnie
panuje tendencja, że talerzy są trzy rodzaje. Głęboki, płaski duży i płaski
mały. I takich talerzy mamy po 12, na przykład. Składowane jeden na drugim
zajmują jedną półkę, ewentualnie dwie. W Japonii sprawa wygląda trochę inaczej.
Tutaj nie ma mowy, żeby na jeden talerz naładować uniwersalny zestaw „kotlet,
ziemniaki, surówka”. Wszystko musi być podane osobno, a część potraw
wymaga specjalistycznych naczyń.
Zatem w domu trzeba mieć:
- miseczkę do ryżu, ceramiczną,
- miseczkę do zup japońskich, drewnianą,
- miseczkę do zup zachodnich, ceramiczną
- talerz do ryby, prostokątny,
- talerz uniwersalny, któremu najbliżej do naszych
dużych płaskich, z którego je się niektóre "dania główne",
- głęboki owalny półmisek do curry z ryżem,
- średniej wielkości głęboka miska do dań typu
donburi, czyli takich, gdzie na porcję ryżu kładzie się dodatki, jak mięso czy
warzywa,
- szersza miska do zup z makaronem ramen lub udon,
- miseczka do sałatki,
- małe talerzyki na różne drobne potrawy, bo Japończycy lubią dużo różności po trochu.
To wszystko razy ilość domowników plus dodatkowo
dla ewentualnych gości. Niektóre naczynia używane raz na miesiąc albo jeszcze
rzadziej, ale muszą być, bo a nuż się zechce upichcić coś, do czego przewidziano specjalny talerz. I rzeczywiście robi się tego dużo. Szafki zapełnione.
A ile zmywania potem? Po kolacji dla trzech osób spokojnie można się doliczyć
kilkunastu różnych talerzyków i miseczek.
Inną ciekawostką w kuchni jest schowek pod
podłogą. Japońskie domu są budowane tak, żeby między podłogą a ziemią była
wolna przestrzeń, co poprawia wentylację. Zatem część tej przestrzeni można
wykorzystać na mini spiżarkę.
Taka namiastka piwnicy, o której niestety w Japonii, ze względu na trzęsienia ziemii, trzeba zapomnieć.